Zakończyłam ogromny projekt edukacyjny, 100 godzin w moim wykonaniu. Struny głosowe napięte do granic możliwości. Momentami nawet Jankowe ćwiczenia głosowe nie dały rady. Ale jest ok. Wirus też w odwrocie, więc jest się z czego cieszyć. Jutro wracam do pracy stacjonarnej. Zobaczę moich uczniów i pewnie ich nie poznam, bo przecież od września widziałam tylko online, a przecież oni rosną. W zasadzie, to takie jakby rozpoczęcie roku szkolnego na miesiąc przed jego końcem. Sama nie wiem czy to jest dobra decyzja, nie mniej jeśli odniesie skutek pozytywny dla psychiki dziecisków, to ok. Jutro też druga daweczka nanochipów. Zobaczymy jak Astra zadziała tym razem. Po pierwszej dawce czułam lekki dyskomfort, może i druga mnie nie sponiewiera.
A dzisiaj odpoczywam. Spacer, szarlotka u Anki i znowu spacer. Spalam kalorie :)