niedziela, 15 sierpnia 2021

Lucyfer koty mi opętał i kieliszek martini

 Zanurzyłabym nogi w zimnej wodzie jakiegoś Morza Bardzo Północnego. A tu, a kuku, Lucyfer dotarł i smaży wszystko dookoła łącznie z moimi kotami. Futrzaste nieboraki ledwo zipią. Jak mi ktoś powie, że koty kochają gorąco, to popukam się ostentacyjnie paluszkiem w czółko. Co za dużo, to i kot nie wytrzyma. Nie dziwię się więc, że z tego gorąca wpadają im różne pomysły do łbów, szczególnie jak prześpią upalny dzień i po zmroku jak rasowe wampiry zaczynają piekielne harce, tratując wszystko na swojej drodze. W szaleństwach przewodzi smarkata Stefanka i Tadziutek. Stefanka dosłownie smarkata, bo pozostałości po kocim katarze niestety zostały i maluch kicha i smarka. Chusteczek do nosa nie używa. Nie będę pokazywać okichanych szyb w świeżo umytych oknach. Wyobraźcie sobie. Jakby tego było mało, siada przed oknem na dupsku i smaruje po szybie łapami, łapiąc jakieś wyimaginowane stworzenia. Ty matka, bierz szmatę w łapsko i czyść to kocie okno na świat. 

Tadeusz natomiast biega po domu z zadartym ogonem, niby dziki mustang na prerii, wydając z siebie przedziwne dźwięki, coś jakby szczebiot nietoperza. Szczęśliwcy z nadsłuchem  wiedzą o czym mówię. Być może uda mi się kiedyś nagrać odgłosy Tadeusza i będzie to dokument na miarę śpiewających humbaków lub języka delfiniego. Nie jestem do końca pewna czy chce wiedzieć co on tam sobie popiskuje. Już kiedyś pisałam, że Tadek jest namiętnym wielbicielem wody i prysznicowym podglądaczem, co w obliczu Lucyfera udowadnia minimum dwa razy na dzień. Na wszystko to patrzy z góry, zdystansowany jak zwykle Ursus w swoim miałkunowym majestacie. Nie daje się wciągać w zaczepki Stefanki i Tadeusza, chyba, że dostaje strzała w ucho, wtedy cała dziesięciokilowa maszyneria kocia na chwilę się aktywuje i zachodzi błyskawiczna reakcja. Nigdy nie przypuszczałam, że taka Ursusia masa porusza się z taką prędkością. A potem pada. Za duży wydatek energetyczny równoważy jedzeniem wszystkiego z sernikiem, bigosem, zielem angielskim, mlekiem bezlaktozowym, kurczakowym trupem i co tam jeszcze dopadnie, np. ziemniaki z obiadu albo buraczka. Ten kot nieustannie robi masę. A kiedy rzeźba, ja się pytam? A nocą włazi na mnie i rozwala się jak długi. Budzę się w momencie, nie mogąc oddychać i mając zatkany nos kocimi kudłami. 

Bunia ma wywalone na całą Galaktykę. Jej wystarczy mój Janek, a właściwie nie mój, tylko jej i Ursus. Typowa dziewczyna z dwoma adoratorami. Z chłopakami jej dobrze. Janka kocha, a Ursusowi matkuje. Świetnie to wygląda, jak dwu i półkilowa koteczka opiekuje się kolosem. Normalnie od tych słodkości dostaje się cukrzycy, tym bardziej, że Duży sprawia wrażenie nienachalnie inteligentnego. Ale może jeszcze nabierze szlifów, ostatecznie jest teraz w wieku póżnonastolatkowym, co potwierdza kiełbie we łbie.

I tak sobie spędzamy wakacje. Tego lata w mieście. Pewnie gdzieś brykniemy jesienią albo zimą, czyli wtedy jak Baranom będzie temperatura sprzyjać, czyli około 15 stopni zaistnieje na termometrach...a jaka wtedy piękna jest Antwerpia i port, gdy unosi się nad nim mgła...marzenia, wspomnienia.

A teraz odczynię Lucyfera zimnym martini, czego i Wam życzę :) 

Zakochana w Ursusie Bubunia <3

Obwody przegrzane

Mame, nie będziemy się modelić

Tadeusz bije rekordy w spaniu na plecach :) 

Chłopcy uśpieni przez Lucyfera

Jakiej długości jest Ursus? 3/4 ławy :D