poniedziałek, 29 marca 2021

Czy obwód bioder ma związek z home office ?

 Pandemia poszła mi w biodra. Nie wiem ile ważę, ale "zmężniałam" pewnie do rozmiaru 48, co mnie nie cieszy, ale też ma swoje pozytywne strony, gdyż chyba przewidując katastrofalne skutki pracy w systemie home office, zakupiłam nowy dres marki no name, ważne, że wygodny, ze sznureczkiem w talii. A także dwie pary jeansów z lycrą, które nadają piękną, opływową linię moim zmężniałym biodrom. I jakoś wcale nie raduje mnie proporcjonalny rozrost górnej części klatki piersiowej. Dobrej jakości biustonosz, to wydatek rzędu 300 zł, a mąż artysta, od roku kasy nie przynosi. Jak żyć, kiedy teatry zamknięte, siłownie zamknięte, baseny zamknięte, tylko kościoły otwarte, no z limitem. To może jak ten limit taki jest, można by parkour po ławkach poćwiczyć. Pomimo wielkiej ciekawości, raczej nie zaryzykuję i chyba zacznę uprawiać te szatańskie wygibasy, zwane yogą. Może mnie jaki demon nie dopadnie, a Guru nie przekabaci na swoją stronę. A może i przy okazji tej praktyki stracę wałeczek w pasie i obwód w łydce też się pomniejszy. A, i słyszałam, że to dobre też dla głowy jest, można uzyskać chill i zen, a to już coś, szczególnie jak w godzinach wieczornych masz widzenie Mateusza, albo Zbycha, albo jeszcze którego tam Sebastiana. Zen wtedy jest wręcz pożądany.

Zakupiłam matę, klocki, dresik już mam. Będzie jedynie problem z kotami, bo też chcą zen i yogę, wszystkie cztery naraz. Mogłam kupić dwie maty...Koty też zmężniały.

Zdrowia życzymy <3

Zmężniały Ursus 10 kg kota





Przyjemne z pożytecznym


Albo tylko przyjemne :) 

Focie handmade and Google

Zapraszam 🙂 do czytania, komentowania, subskrybowania i uśmiechu.

wtorek, 16 marca 2021

Obite kolano i twórcza praca

 Tak to już u mnie jest, że chęć napisania czegokolwiek przychodzi nocą. Złości mnie to, ponieważ często już jestem "na ostatnich nogach", a tu w głowie kulka skacze, jak u jakiegoś Pomysłowego Dobromira. A ze skaczącą kulką się nie dyskutuje, tym bardziej, że mózg ludzki ma konsystencję pasztetu...takiego z pudełka, do smarowania.

Dzisiaj mam jakiś taki niewyraźny humor. Ani dobry, ani przesadnie zły. Taki lekko dołujący, ale to przez pandemię. Mam serdecznie dosyć wirusa, obostrzeń, izolacji i antyszczepionkowców. Z chęcią wysłałabym ich na jakieś kursy doszkalające wespół z płaskoziemcami. I nie ma to nic wspólnego z wolnością poglądów, bo trzeba wyraźnie oddzielić ją od najnormalniejszej głupoty. A może wynika to z braku pasztetu ?

Tęsknię za koncertami, kawą nie na wynos, choć zwykle nie pijam kawy w kawiarni...o ironio, muzycznymi pubami i turystami, chociaż nie lubię tłumów. Oj, jak ja nie lubię takiego nastroju u siebie, oj nie lubię...

W dodatku dzisiaj zaliczyłam bliski kontakt z podłogą w przedpokoju, przez troskę o mojego męża. Otóż, do naszych kotów przyjechał dzisiaj kurier, dostarczając kuwetowy żwirek oraz smakołyki dla wiecznie głodnych brzuszków. Paczka była dość ciężka, więc pan kurier postawił ją w przedpokoju, który jest w naszym mieszkaniu bardzo ciemny. Musiałam na chwilkę wyjść z domu, a w tym czasie mógł wrócić Janek, który z pewnością potknąłby się na kociej paczce. Przesunęłam więc ją w bardziej oświetlone miejsce, a o tym fakcie natychmiast zapomniałam. Przypomniałam zaś sobie w momencie, gdy zajęłam pozycję horyzontalną między szafą, a komodą. Przez chwilę zastanawiałam się dlaczego leżę, ale ból kolana prawego i lewej kostki przypomniał, dlaczego. Kostka cała, kolano rozbite (dębowy parkiet dał radę), ale będę żyć . W tym całym zamieszaniu nie zwróciłam uwagi na zachowanie Tadziutka. Przypomniałam sobie dopiero wieczorem. Gdy kocurek usłyszał przedpokojowy rumot, przybiegł zapewne z ciekawości. Ale, gdy zobaczył mnie leżącą, podszedł, zaczął obwąchiwać, po czym usiadł obok mnie i nie spuszczał mnie z oka, póki nie wstałam. Pilnował. Dobry kocurek. No chyba, że czekał momentu, żeby mnie zjeść :) :) :) 

Wracam trochę do malowania. Nieśmiało, ale potrzebuję twórczego zajęcia, żeby ten puszkowy pasztet dobrze pracował.

Nie dajmy się zwariować.  

W trakcie 

Efekty



Dzielny Tadziutek


Edit : obitego kolana nie pokazuję - drastyczne :)