niedziela, 24 lipca 2016

Bejcą i pędzlem



Obciążenia dziedziczne.
Każdy ma, chociaż nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.
Mnie zawsze nurtowało skąd mam dar do tego czy tamtego.
Uzdolnienia plastyczne mam niewątpliwie po rodzinie mojej mamy. 
Jakby życie potoczyło się inaczej, pewnie teraz byłabym malarką. A wszystko przez mojego wuja Józefa, rzeźbiarza, ucznia Xawerego Dunikowskiego i twórcy kilku znaczących pomników, który w dziecięcych bazgrołach potrafił dostrzec „iskrę bożą”. A i wspaniały profesor Zin, okiem łaskawym na nie patrzył.
Mam nadzieję, że obaj Panowie z podniebnej chmurki kibicują moim absolutnie nie malarskim poczynaniom.
Po dziadku mam zamiłowanie do szewstwa. Poważnie.
Jeślibym miała odpowiednie fundusze, przebiłabym w kolekcji obuwia panią Marcos i kilka innych celebrytek. Ale nie w tym rzecz by mieć, ale żeby umieć o to zadbać, naprawić, poprawić. I to potrafię. Proste klejenia, zmiana fleków czy podrasowanie koloru buta, to pestka. Zakląć jak szewc też potrafię.
Teraz dłubię w drewnie, renowując artdecowskie mebelki.
 Zamiast leżeć przez 2 miechy do góry pupą – jak to powszechnie mniema się o nauczycielskim fachu, pomykam ze szlifierką oscylacyjną, drobnoziarnistym papierem ściernym i metalową watą, w ubabranych bejcą ciuchach.
Szlag trafił od tej roboty moje piękne długie pazurki, ale co tam – odrosną.
Po rodzinie ojca odziedziczyłam dzikość serca, błysk w oku i miłość do uczucia wiatru na twarzy, wiejącego od stepu. Odziedziczyłam poczucie sprawiedliwości i niezależność.
Wszystkie te cechy, jak i wiele innych zmiksowało się we mnie. Stworzyły się też inne, moje i tylko moje / tu powinnam wspomnieć o zębach jadowych :) /.
 Jestem, jaka jestem i z radością biegnę politurować kolejny zydelek.

Kawałek warsztatu

http://starychmebliczar.pl/2014/09/04/bejca-barwienie-drewna/
 

niedziela, 17 lipca 2016

Piżama day

Lubię takie lato.
Deszczowe, pochmurne i raczej chłodne. Nie przepadam za słońcem, jestem cieniolubna. Nie kręcą mnie też tłumy tu i tam i tam i tu. Tak przy okazji ŚDM spędzę spokojnie w czterech ścianach, z lodówką pełną jadła i napitku i z dobrą książką.
A po tym wiekopomnym wydarzeniu, pójdę dokumentować pobojowisko...
Ale miało być o tym, że lubię deszczowe lato. Lubię.
Dzień jak dzisiejszy zdarza się mi bardzo rzadko, z przyczyn nabytego pracoholizmu, ale...
Piżama day. Totalny reset organizmu. Za oknem szaro - buro i mokro, ja w łóżku z kotami, kawą, laptopem.
Błąkam się bez sensu po necie, ale przecież ma być bez sensu, bezmyślnie spod wpół przymkniętych powiek.
Prysznic, szybki obiad przygotowany wczoraj,"Baśnie braci Grimm" tym razem w wersji filmowej i łózio, z kotami oczywiście.
Każdemu życzę takiego dnia od czasu do czasu.
Pozdrawiam z mojej antresoli.
Dzisiaj focie by Google, bo po prostu nie chce mi się robić własnych :)

Zestaw roboczy
http://stylistki.pl/pizama-party-222017/

Kawusia
https://pl.pinterest.com/pin/378161699940763911/






czwartek, 7 lipca 2016

Woskowe figury

A to ci niespodzianka !
Poszłam na spotkanie ze znajomymi, a wylądowałam prawie na otwarciu okolicznościowej ekspozycji  Muzeum Figur Woskowych Polonia.
Tadam !
Czerwony dywan, światła - fajnie. Światowe Dni Młodzieży w mojej ocenie na coś się przydadzą, bo te wszystkie kościelne osobistości, z tej okazji właśnie.
Nie jest to istotne, czy figury są podobne czy niepodobne do oryginałów. Artyści modelujący figury, opierali się na konkretnych zdjęciach, które są wystawione dla publiczności. Każdy może wyrobić sobie zdanie.
Jest bardzo po polsku. Papież Jan Paweł, prezydenci Wałęsa, Kwaśniewski, Kaczyński - oczywiście w towarzystwie Pierwszych Dam. Sportowcy : Isia, Małysz czy Gortat i dla kontrastu Jaruzelski i Piłsudski.
Zomowcy i milicjanci straszą zza winkla. W tym kontekście King Kong i Davy Jones, wydają się być dobrymi wujkami.
Jest też poczciwy Zgredek nieco podobny do Putina :D, skrzat z opowieści o Harrym Potterze, czy wiewióra z Epoki Lodowcowej. I Geralt Wiedźmin...mój faworyt (love).
Eksponatów można dotykać, z której to możliwości skorzystałam i...w dotyku przypominają nieco chłodne ludzkie ciało. Niesamowite po prostu.
Zapraszam wszystkich na Rynek 34 do Krakowa i czekam na nowe figury.

Ojciec "Daj" Tadeusz
Państwo Kaczyńscy
Państwo Wałęsowie
Papież Franciszek
Pan Wojciech w chwili ogłoszenia, że nie będzie "Teleranka"
Marszałek Piłsudski
Zgredek
King Kong
Wiedźmin









sobota, 2 lipca 2016

Co tam Panie w edukacji i mrożona kawa

Wakacje, wakacje. A ja mam jeszcze dużo zajęć. Częściowo to zajęcia związane ze szkołą, częściowo z remontem mojego nowego lokum. Tak czy inaczej, jest tego trochę, a upały bynajmniej nie dodają mi sił. Co innego kolejna mrożona kawa.
Sprawy edukacyjne zagnały mnie do stolicy, do Sejmu RP, gdzie uczestniczyłam w konsultacjach oświatowych, zorganizowanych po toruńskich (sic!) deklaracjach MEN i Pani Minister.
Plany MEN, można podsumować pytaniem " Ale o co kaman ?"
Już kiedyś pisałam, że oświata u nas nie ma szczęścia do ministrów i stabilna nie jest - i nie mogę zmienić zdania po wystąpieniu pani Zalewskiej.
Czteroletnie nauczanie początkowe, no proszę Was. Ja nauczyłam się czytać i pisać w czwartym roku życia. No dobrze, nie będę mierzyć ludzkości swoją miarą, ale robienie wycinanek i przekładanie klocków z elementami czytania i pisania do prawie wieku pokwitania, to przesada.
Likwidujemy gimnazja, ale nie będzie zwolnień wśród nauczycieli...no haha proszę Państwa. A te około 7 tysięcy etatów dyrektorów gimnazjów, rozumiem, że wchłoną ich podstawówki i licea, a może twór, który się zwał będzie szkołą branżową ? A propos szkoły branżowej, planowanie matury w tej szkole to dopiero heca. Jak chcesz po niej iść na studia wyższe, to nie możesz - no chyba, że zdasz maturę taką jak w LO czy technikum. Po co komu taka "półmatura" ? Czteroletnie LO super ! Świętujmy, nie zważając na to jak ta decyzja zantagonizuje środowisko nauczycielskie, bo tak naprawdę wg tych planów tylko my i zawodówki wygrywamy godzinowo / etatowo. Reszta - łomot.
Za to każdy dzień będziemy zaczynać wspólnym czytaniem...przez grzeczność nie zasugeruję doboru tekstów...
No dobra, jest też coś fajnego - szybki internet, na który podobno jest kasa.
Dużo by jeszcze na ten temat, ale mnie już nerw szarpie, więc wystarczy.

Warszawa jak zwykle dla mnie łaskawa. Pogoda na tyle przyjazna, że mogłam powłóczyć się po sejmowych atrakcjach, po centrum miasta i po raz setny "obfocić" Pajacyka i moje ukochane betonowo-szklane biurowce. Zaniosło mnie co prawda pod Kuratorium, ale to przez czysty przypadek, gdyż całkiem niedaleko znajduje się cudowny bar mleczny "Mleczarnia Jerozolimska" z wybornymi pulpetami z indyka w szałowym sosie koperkowym. Koperek w postaci sosu jest dla mnie niejadalny, tym bardziej szacunek dla kucharza.
Zakupów wielkich nie zrobiłam, ale ważne dla mnie tak. Dopadłam w stolicy olejek zapachowy, który jest nie do dopadnięcia w Mieście Smoka.
Otulona w zapach Orientu, piszę dla Was ten tekst, sącząc mrożoną kawę.


Focie handmade.

Selficzek w pociągu. Standard przedziałów obleci, ale toaleta...
 Love Pajacyk


 LOL
 Ul. Mysia

Love Pajacyk raz jeszcze
http://mleczarniajerozolimska.pl/