niedziela, 20 sierpnia 2017

Powolutku

Deszczowa niedziela. Po falach saharyjskich upałów, piętnaście stopni jest szokiem termicznym, ale jakże miłym. Deszcz od samego rana pada równiutko, zmywając kurz, dając pić roślinom i pewnie wywołuje uśmiech zadowolenia u podkrakowskich ogrodników.
Wczoraj jadąc na Podkarpacie, widziałam jak podlewano z beczkowozów pola  kukurydzy i tytoniu.
Budzę się pomalutku, wychodzę z trybu wakacyjnego.
W trakcie wakacji działo się tyle, i to tyle złego, szczególnie na naszej scenie politycznej, że nie miałam ani siły, ani ochoty na babranie się w politycznych debilizmach jedynie słusznej partii.
Nabrałam przez wakacje siły na to, by być jeszcze lepszą i mądrzejszą opozycjonistką. Oczywiście, że totalną i histeryczną, bo jakżeby inaczej :D
A od września będę się mierzyć z rewelacjami deformy edukacji. Jak mówię, mam na to siłę.
A dziś pięknie deszcz pada.
Zaraz wyjdę na spacer. Kaloszki i parasol czekają, wyciągnięte z dna przepastnej szafy. Popatrzę na ten odrobinę umyty Świat, pooddycham chłodnym powietrzem. Może upiekę ciasto ze śliwkami i oglądnę jakiś fajny film, w towarzystwie moich kanapowych kotów.
Powolutku wychodzę z trybu wakacyjnego...


Focia : http://tvnmeteo.tvn24.pl

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz