Nie chcę raczyć Was przemyśleniami na tematy polityczne, które wdzierają się w nasze codzienne życie i mimo tego, że Wiejska 4 jest daleko, jednak jej widmo nie opuszcza nas gdy stoimy w kolejce do lekarza, płacimy rachunki, czy idziemy do teatru. Nie chcę bardziej niż to konieczne dopuszczać tego całego dziadostwa obmierzłego do siebie, mając jednak świadomość jego istnienia i mając również świadomość możliwości jego zmiany. Może z nowym rokiem...
A nowe rodzi się w bólach. Sytuacja na świecie jest wyjątkowo gorąca, zarówno w przenośni, jak i dosłownie. My, jako gatunek dominujący i prawdopodobnie rozumny, mamy na tę okazję plany A, B czy inne C. Może są to plany nie do końca dobre, a może genialne. Tak czy siak dyskutujemy, zwołujemy szczyty, strajkujemy, podpisujemy porozumienia, wdajemy się w pseudodyplomatyczne pyskówki czy odwrotnie, wyłączamy się zupełnie i nie ma nas w zasięgu do siódmego stycznia.
Ale Matka Natura jest mądrzejsza. Nie stoi z założonymi rękami, nie czeka aż "coś się wymyśli", działa. To działanie nas przeraża swoją bezwzględnością i skutecznością. Podejmujemy rozpaczliwą walkę, którą i tak prawdopodobnie przegramy. Przegramy ją nie dla tego,że się nie staramy, a dla tego, że sami tak zdecydowaliśmy swoimi działaniami wiele lat temu, chyba,że...Natura zadecyduje inaczej, w przeciwnym razie nie tylko nasze dzieci nie będą znały koali, ale i w ewolucyjnie krótkim czasie Wszechświat nie będzie miał szansy poznać nas.
No i właśnie, dlatego prawie nie piszę...
Ale dla polepszenia nastroju powiem, że przerwa świąteczna mnie troszkę zregenerowała. Magiczny, chociaż bezśnieżny klimat Świąt dał mi wytchnienie. Pewnie jeszcze nie ma takiego określenia, ale czuję w pełni "zimiarą". Chałupę mam oświetloną setkami ledów, choinki dwie, prezentów pod choinkami też podwójną ilość, a że to głównie słodycze, to cóż...Rozmiar większy po zimie jakoś przeżyję.
W tym roku moje kocie chłopaki pierwszy raz zobaczyły choinkę. Tak, tak, oczywiście, że zabić choinkę. Nie byłyby przecież kotami. Na szczęście strat jest niewiele. Raptem kilka stłuczonych baniek i ukradziony choinkowy łańcuch.
Tadzio zapałał do choinki miłością nadzwyczajną, tak, że sypia pod nią, zastępując swoim jestestwem całą bożonarodzeniową szopkę i wszystkich czekoladowych Mikołajów. Ursus bardzo chętnie małpuje po Tadku, ale numer ze spaniem pod choinką nie przechodzi ze względu na ursusowe gabaryty :)
Ale cieplusi kocyk i obszerny fotel lubimy bardzo.
Jeszcze kilka dni luzu, zanim robota się o mnie upomni. Posiedzimy sobie jeszcze z chłopakami pod kocykiem przy choince, w ciepłych paputach i z kubeczkiem bezlaktozowego mleka (bo koty nie tolerują laktozy). A słuchamy naszą ulubioną "Kolędę z kotem w tle". Dziękuję Yanoosh Baran & Co :*
i mój prywatny Mikołaj :D
Focie : handmade
❤️
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJakie to piękne
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
Usuń