Szaleństwo.
Do tego wszystkiego mój Mąż & Co., kręcący scenki rodzajowe z życia, nieżycia zombie. Biegający po klatce schodowej i piwnicy. Dobrze, że nikt z sąsiadów nie zszedł na zawał albo inną apopleksję.
Tylko moje chłopaki, to oazy spokoju. Siedzą na drapaku i od czasu do czasu łypną ślepiem na tę ludzką bieganinę.
Oni zaczną szaleć w porze kolacji.
Pół minuty śmiechu - z groszami
Mój maż zombie
Dodaj podpis |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz