niedziela, 2 sierpnia 2020

O mateczko !

O mateczko, ale się nadziało ! Człowiek postanowił się zresetować po ciężkim roku pracy, a tu kampania wyborcza wlewa się drzwiami i oknami i złowrogo wyziera z lodówki. A to znowu atakuje Sars - Cov 2, wypłaszczając się w momentach wygodnych dla opcji różnych, a to wzrastając w innych momentach. Namordniki trzeba nosić, ale kolejka na Rysy stoi, jak w dobrych starych latach 80 - tych za szynką konserwową albo innym papierem toaletowym. Temu krajowi już się wszystko pomyrdało. Nie wiem co z takiego galimatiasu wyjdzie, ale przez skórę czuję, że raczej nic pozytywnego. Ano, jak to się mówi..."поживём – увидим".

Od poniedziałku jestem w pracy. Zaczynam pisać. Tak na serio. Troszkę dłuższa forma niż blog, ale nie beletrystyka. Nie mogę nic więcej zdradzić, ale cieszę się bardzo, bardzo, bardzo :) Nowe wyzwanie, nowe doświadczenie. O mateczko, ale się nadziało !

Dojrzałam w końcu do tego, aby zrobić sobie okulary progresywne. I zrobili mi je bardzo dobrzy optycy, badając wcześniej, świecąc mi po oczach różniastymi maszynami, mierząc linijką, znacząc szkła markerem. Godzinę to trwało, jak nie lepiej. No i co ? No właśnie. Nie mogę się przyzwyczaić. To dopiero drugi tydzień, ale trochę się martwię. Mam jeszcze cztery tygodnie na przeskoczenie na level master. Na  razie zezuję z lekka i od czasu do czasu ulegam złudzeniu zaburzenia błędnika, ale będę żyć :) 

O mateczko, ale się nadziało !

A z kotami jak z dziećmi. Moje chłopaki są chyba na poziomie dwulatków. Wszystko zabierają, ściągają z mebli, wpychają się  do garów. Nie ważne, że kuchenka gorąca. Trzeba mieć oczy na około głowy, a wytchnienie przychodzi dopiero wtedy gdy śpią. Dzięki opatrzności, sypiają jakieś 16 godzin na dobę. Ale wyspane dostają głupawy i wtedy zazwyczaj zachowują się jak dwa huragany, cyklony czy inne wybuchy jądrowe.

Ursus się przejadł i dostał niestrawności. Z jakiejś niezidentyfikowanej przyczyny haftował na różowo. Całkiem wesoła barwa jak na pawia. Pomógł stary sprawdzony środek - węgiel. Można go bezpiecznie podawać futrom. Na szczęście przy podawaniu futro nie chciało mnie zeżreć, bo miało niestrawność.

A w międzyczasie wypadły moje urodziny i niespodzianka od Przyjaciół. Totalna niespodzianka.

O mateczko, ale się nadziało ! Czego i Wam życzę <3

 

Nieostro widzę...


A teraz jakby lepiej :D

Tadeusz odpoczywa po szaleństwach
Ursus po niestrawności
...i najpiękniejszy urodzinowy bukiet


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz