Rok szkolny się skończył, a ja milczę. Rozpoczęły się wakacje, a ja milczę. No ale jak mam nie milczeć? Konkurencję mam sporą, a w zasadzie bezkonkurencję, gdyż albowiem pana Suskiego mało kto przebije. Nawet by mi przez myśl nie przeszło, abym mogła w tak trudnej konkurencji brać udział. Mało tego, tropikalne upały wysuszają mój mózg do rozmiaru jakiegoś małego paproszka, nie większego niż ziarnko pieprzu. Kołacze się toto we wnętrzu czaszki nie dając nadziei na zapoczątkowanie jakiejkolwiek twórczej myśli. Jeśli taki stan potrwa dłużej, rozważę poważnie propozycję mojego męża dotyczącą przeprowadzki na Koło Podbiegunowe. Z Wami mogę się kontaktować przez satelity, a stacjonarnie będę uczyć miśki polarne, maskonury czy inne karibu. Z kotami też nie będzie większego problemy, bo Tadziutek i Ursus, to Tłuste Koty są i sadełko trzęsie się im na brzuszku, a jak leżą, przypominają foczki. Dziewczyny nieco delikatniejsze, ale futra maja niczego sobie, nie zamarzną. Ryby tylko będą musiały się przestawić na nieco inny ekosystem, ale dadzą radę, takie to prehistoryczne stwory - gniotsa nie łamiotsa. O, i nawet rusycyzm jakiś wkradł się do opowieści, dodając poprawności politycznej.
Na tym Podbiegunowym Kole nie ma też pana Ministra Od Nałuki, który dobrze, że nosi maseczkę, ponieważ wypowiada swoje mądrości jakby doświadczał chybotania zębów. W sumie, to nie on jeden. "Cnoty niewieście"...no proszę Was...A może to od tego upału i powinnam współczucie i zrozumienie okazać?
Tak czy inaczej, rozważam poważnie zamieszkanie w Reniferolandii. Mikołaj, to też argument nie do zbicia. Bardzo lubię tego gościa z lekką nadwagą, siwą brodą i w gustownym kubraczku, w kolorze, który również lubię. I te niskie temperatury, kiedy bardziej się ubierasz niż rozbierasz. Moja kobieca próżność byłaby nakarmiona...całe szafy ciuchów, marzenie.
A Tadeusza upał nie rusza, a może właśnie rusza? Zmienia mi się kocisko w jakąś małą syrenkę czy coś. Muszę sprawdzić czy mu błony pławne między palcami nie wyrastają. Zainteresował się wodą. Wystarczy odkręcić kran, a Tadek materializuje się w jednej sekundzie i domaga się taplania. Doszło do tego, że pakuje mi się pod prysznic, w momencie kąpieli. Zazwyczaj ładuje się pod prysznic przód Tadeusza, zatem łepetyna i przednie łapy umoczone. Łazi potem po domu i kapie. A może on jest angorą turecką, które kochają pływać, tylko my o tym nie wiemy, bo rodowodu w Fundacji nie dali, a może po prostu ma potrzebę taplania? Cóż, bycie Kotem, to stan umysłu, czego Wam i sobie życzę.
Żar tropików w Parku Krakowskim
Tuż przed deszczem
...i po deszczu, raj dla Tadeusza
A gdzie te płetwy ?
A mnie się marzy...ach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz