Mam z nim związane bardzo przyjemne i ciepłe wspomnienia. Przede wszystkim byłam kochana. A prezenty były tylko dodatkami.
Razu jednego, zapragnęłam mieć piękną lalkę, wystylizowną na hiszpańską tancerkę. Wyobraźcie sobie zdobycie takiego cuda w latach 70 ubiegłego stulecia. Po trudach szukania znajomości w sklepie zabawkowym i obstawiania, kiedy te lalki "rzucą", dostałam tę jedyną, piękną, wyśnioną. Nazwałam ją Eliza, po czym za dni parę...przeprowadziłam jej autopsję...
Przypomnę, ze byłam kochanym dzieckiem i nikt w związku z moją praktyką sekcyjną, nie przywiązał mnie do kaloryfera.
Ech, wspomnienia...
Ciekawa jestem jak dzisiejszy Dzień Dziecka będą wspominać maluchy odwiedzające warszawską Rezydencję. Czy zapamiętają te foliowe woreczki na bucikach, czy może co innego.
Moja Eliza jak żywa...
Lineczki :
http://olx.pl/oferta/lalka-carmen-CID88-IDdcahl.html
http://www.tt.com/kultur/literatur/10814143-91/pippi-langstrumpf-mit-70-gar-nicht- erwachsen.csp
http://wpolityce.pl/spoleczenstwo/295008-to-sie-nazywa-dzien-dziecka-zwiedzanie-belwederu-i-spotkanie-z-para-prezydencka-zdjecia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz