Bo ile bab potrzeba na babski wieczór ?
Byle ile. Jedna wystarczy. Jedna, tym razem ja sama.
Po całotygodniowym bieganiu i załatwianiu spraw
technicznych, po wyprawie adopcyjnej po koty /jako osoba towarzysząca/, po
zapakowaniu niezliczonej ilości kartonów z książkami, po zapełnieniu śmieciami
wszystkich dostępnych w kamienicy śmieciowych kubłów – postanowiłam zrobić
wreszcie coś dla siebie samej.
Postanowiłam odpocząć.
Korzystając z przyzwoitej pogody i ostatniego weekendu
wakacji, poszłam na spacer do najbliższego parku. Na szczęście nie było dzisiaj
zbyt dużo człowieków, bo pewnie w tym czasie stali w korkach na A1 albo
zakopiance – radosne powroty z wakacji.
Później w domu, koktajl bananowy i pachnąca kąpiel. Maseczka
z glinki, odżywka do włosów, dwadzieścia pazurków wypiłowanych i
polakierowanych, kremik pod oczęta wklepany…
Pełen relax i chill out.
Akumulatorki podładowane.
A od jutra – witaj trzeci wymiarze. Za ciężką bramą inny
świat, tak odrealniony i porąbany jak stado pędzących imadeł.
Ahoj przygodo !