Pogoda też nie pomaga, fundując pogodową huśtawkę. I tak na przemian, kawa, 10 minut drzemki, kawa...
Ale pożytecznego też coś zrobiłam.
Posprzątałam, ugotowałam obiad na dwa dni i wreszcie poukładałam moje ukochane narzędzia do nowych skrzynek do tego celu kupionych. Przez jakiś czas nie będę wiedziała gdzie co jest powkładane, normalne jak człowiek posprząta. Przy okazji dokonałam odkrycia, że przy przeprowadzce wcięło mi gdzieś gwoździe. Czeka mnie w przyszłym tygodniu wyprawa do "metalowego". Pewnie przy okazji przywlokę jakieś wkręty do regipsów, ze dwa wiertła i co mi tam generalnie w ślip wlezie.
Trochę to takie nie kobiece, tak sobie myślę. Ale z drugiej strony lakier do paznokci też kupuję i waciki, wiec się wyrównuje.
Teraz jestem na etapie rozglądania się za półką na książki i dojrzewam psychicznie do zrobienia półki dla kotów. Raptem 6 wkrętów potrzeba i pociągnąć eko - lakierem.
Się zrobi, wypuściłam w Świat szeroki maturzystów, będę mieć więcej czasu.
Moje dzieci kochane spokojnie zdają egzaminy. Polski podstawowy był banalny, o majcy się nie wypowiadam, ale słyszałam, że też spoko. Dadzą sobie radę. Pracowaliśmy ciężko przez trzy lata, by wynik maturalny dał im wejście na upragnione studia.
I jak zwykle wchodząc do lekarza lub sądu albo kontemplując sztukę w muzeum czy teatrze, usłyszę:
- Pani Profesor ! Dzień dobry. Pamięta mnie Pani ?
Nieodmiennie kocham te momenty.
Widzę, że moja robota ma sens, tak jak ta równo zmontowana i polakierowana półka.
I przychodzi taka refleksja...Kurcze, mam dar kształtowania. Cudowny dar.
Powinnam to częściej zauważać. Zatrzymać się na chwilę i zauważyć...
Fajnie mi się zrobiło, a bez od mojego faceta pachnie w całym domu.
Focie : handmade
:)
OdpowiedzUsuń:), uśmiech dla Ciebie
OdpowiedzUsuń