Ostatni dzień starego roku.
Nic wyjątkowego. Za oknem zima, jak na ocieplony i smogowaty klimat przystało. Plucha wirusami chucha. Mnie chuchnęła jeszcze przed Świętami. Kaszlę jak rasowy gruźlik i trąbię jak słoń Trąbalski, przyczyniając się do zysków rodzimego przemysłu celulozowego. Zużycie chusteczek higienicznych jest porażająco gigantyczne.
Kosmetyczki, fryzjerzy i panie od tipsów mają dziś pełne ręce roboty. Makijaż z brokatem, bez brokatu, kiecka passe albo garnitur w prążek...ufff.
Nie mam dzisiaj takich problemów. Impreza w domu, z Jamesem Bondem najprawdopodobniej. Tym razem przy szklaneczce dobrej whisky, a nie martini z wódką. W przeciwieństwie do agenta Jej Królewskiej Mości, martini wolę solo, a wódki nie lubię.
Muszę złapać trochę wytchnienia od ludzi i nabrać dystansu, by spokojnie wkroczyć w 2019 rok.
Nie będę robić rachunku sumienia i rozliczać się z realizacji celów. W końcu przez cały rok podejmowałam świadome decyzje. No, ok...te buty...pfff...trochę mnie poniosło :)
Jem mandarynki. Uwielbiam mandarynki. Koty ich nie uwielbiają i pewnie mają mi za złe, ale i tak przyjdą zaraz się przytulić.
Moja druga połowa na końcu Polski gra imprezę sylwestrową ze swoim "Wehikułem czasu". Dla mnie będzie Koncert Noworoczny.
Pozdrawiam mieszkańców Kiribati, Samoa i Wysp Tonga, którzy już w nowej rzeczywistości. Wam moi drodzy, życzę szczęśliwego Nowego Roku...sięgając po kolejną higieniczną chusteczkę.
Focie by Google
Świat, życie, zależności społeczne, współistnienie tu i teraz, widziane moimi oczami i przefiltrowane przez moje szare komórki. Mój subiektywny, czasem uszczypliwy a czasem bardzo dosadny pogląd na egzystencję, bliźnich, politykę, religię czy sztukę. Podobieństwa wszelakie do realiów i osób są przypadkowe, niezamierzone i fikcyjne. Zapraszam do myślenia.
poniedziałek, 31 grudnia 2018
wtorek, 25 grudnia 2018
Magia nie tylko raz w roku
Spałam długo. Nie, nie dlatego, że wypatrywałam Świętego Brodatego Jegomościa w czerwonym kubraczku lub przynoszonych przez niego prezentów.
Nie z powodu stada reniferów z czerwonymi noskami i brzęczącymi dzwoneczkami.
Nawet nie z powodu wigilijnego folgowania sobie przy stole.
Rozmawiałam.
Z Bazylem rozmawiałam. Tym razem po ludzku.
Przegadaliśmy pół nocy. Przy serniku, rybce oraz pierogach z kapustą i grzybami.
Rozmawialiśmy o życiu, świecie, polityce i żwirku do kuwety.
Nie tylko w Wigilię rozmawiamy. Rozmawiamy codziennie, ale te nasze wigilijne pogaduchy są szczególne, bo po ludzku prowadzone. Mogę więc w pełni zrozumieć co kudłaty ma na myśli.
A późnym wieczorem siedzieliśmy przy choince i popijając kakao słuchaliśmy kolęd.
Święta magiczny czas.
Jutro też pośpię do późna...
W christmasowej aranżacji
I był Mikołaj z reniferem
Focie handmade
Nie z powodu stada reniferów z czerwonymi noskami i brzęczącymi dzwoneczkami.
Nawet nie z powodu wigilijnego folgowania sobie przy stole.
Rozmawiałam.
Z Bazylem rozmawiałam. Tym razem po ludzku.
Przegadaliśmy pół nocy. Przy serniku, rybce oraz pierogach z kapustą i grzybami.
Rozmawialiśmy o życiu, świecie, polityce i żwirku do kuwety.
Nie tylko w Wigilię rozmawiamy. Rozmawiamy codziennie, ale te nasze wigilijne pogaduchy są szczególne, bo po ludzku prowadzone. Mogę więc w pełni zrozumieć co kudłaty ma na myśli.
A późnym wieczorem siedzieliśmy przy choince i popijając kakao słuchaliśmy kolęd.
Święta magiczny czas.
Jutro też pośpię do późna...
W christmasowej aranżacji
I był Mikołaj z reniferem
Focie handmade
poniedziałek, 3 grudnia 2018
Jakoś tak się porobiło
I zrobił się grudzień.
Znienacka się zrobił. Nie planowałam grudnia tak szybko.
Dopiero były wakacje i grzało słonko w główki. Potem zżółkły liście...i nagle ten grudzień.
Czas chyba zwariował, jak zaklęty zaklęciem złośliwego starego i brzydkiego czarnoksiężnika, bo jak wytłumaczyć zniknięcie kilku miesięcy z życiorysu.
Nie, nie jadłam tych bananów...
Spróbuję znaleźć jakieś pozytywy tego nagłego grudnia.
Może jakaś wyprzedaż 70% off będzie tym pozytywem. Może Mikołaj do mnie przyjdzie ? Mam nadzieję, że do tego grudnia byłam grzeczna. I Święta będą i choinka i kutia.
Ciepło od lampek choinkowych i bożonarodzeniowych świec, skrzący się śnieg i poszczypujący w uszy mrozik. Kubek gorącego kakao i ciepłe skarpety na nogach, kot mruczący pod kocykiem.
Miłość...
To niech już ten grudzień zostanie, jeśli da mi to wszystko.
Znienacka się zrobił. Nie planowałam grudnia tak szybko.
Dopiero były wakacje i grzało słonko w główki. Potem zżółkły liście...i nagle ten grudzień.
Czas chyba zwariował, jak zaklęty zaklęciem złośliwego starego i brzydkiego czarnoksiężnika, bo jak wytłumaczyć zniknięcie kilku miesięcy z życiorysu.
Nie, nie jadłam tych bananów...
Spróbuję znaleźć jakieś pozytywy tego nagłego grudnia.
Może jakaś wyprzedaż 70% off będzie tym pozytywem. Może Mikołaj do mnie przyjdzie ? Mam nadzieję, że do tego grudnia byłam grzeczna. I Święta będą i choinka i kutia.
Ciepło od lampek choinkowych i bożonarodzeniowych świec, skrzący się śnieg i poszczypujący w uszy mrozik. Kubek gorącego kakao i ciepłe skarpety na nogach, kot mruczący pod kocykiem.
Miłość...
To niech już ten grudzień zostanie, jeśli da mi to wszystko.
by Yanoosh Baran
focia by Google
Subskrybuj:
Posty (Atom)