Zachciało mi się śledzi. Takich w oleju, z cebulką, prawie na słodko. Chęć ta spowodowała mniej więcej to, że ruszyłam się z fotela, doprowadziłam do stanu używalności jakiej takiej i wyszłam do świata zewnętrznego. A tam, przepięknie. Szadź pokryła Nową Hutę. Biało, bajkowo i ludzi prawie wcale. Przez chwilę przestałam myśleć o śledziach. tylko przez chwilę. Delikatesy "komunistyczne" dały radę. A po śledziach, krótki spacer z Tadziutkiem. Po ostatnich zdrowotnych perypetiach, kupiłam maluchowi kurteczkę pikówkę. Chyba zaakceptował, bo kroczy w niej dostojnie jak na Króla Dzielni przystało.
Święta za pasem. Czekam niecierpliwie <3
Park Ratuszowy w bieli
Biała Aleja Róż
Focie : handmade
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz