Zmarzły mi stopy. Ale jak to zmarzły? Przecież jest zima, czyli w domu grzeją kaloryfery. Koty też grzeją. A mnie zmarzły stopy. Denerwujące jest zmarznięcie stóp. Od nóg zimno wędruje po całym ciele i w efekcie jestem cała zmarznięta. A przecież tylko stopy mi zmarzły. Bez sensu. Ubrałam się w polarek i zrobiło się troszkę cieplej. A w mieszkaniu przecież temperatura na plusie. Bunia śpi wywalona do góry kołami na kaloryferze, znaczy grzeją, a ja jak potłuczona siedzę w polarku z Tadziutkiem na kolanach i ze zmarzniętymi stopami. Jak to potwornie rozprasza uwagę. To zimno ciągnące się po ciele zamraża mi mózg. Nie mogę spokojnie przeczytać paru kartek książki. Wiercę się i kręcę, aż zniesmaczony moją aktywnością Tadziutek, schodzi z kolan i ostentacyjnie wędruje na drapakowe legowisko.
Skapitulowałam. Poszłam zaparzyć sobie kubek kawy i włożyć ciepłe paputy. Zrobiło się przyjemniej. Kawusia cieplusia rozlała się tym ciepełkiem po całym moim jestestwie. Ukokosiłam się wygodnie w fotelu z książką i przeniosłam się do krainy fantazji i smoków.
Błogostan przerwało pytanie Janka, wracającego z pracy:
- Kochanie, czy ty aby nie zapomniałaś zamknąć okna w sypialni, odkąd wyszedłem z domu ?
O matko...
Ciepłe paputy
Taki nastrój miał być...Obrażony Tadziutek , nie będę na Ciebie patrzył...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz