Rozświetliło ulice, parki. Ozłociło poświatą szarych ludków,
snujących się niemrawo do pracy. Obudziło pierzastych Braci Mniejszych, którzy
do Słoneczka i siebie nawzajem świergolą, kik-kirikają, piskają czy po prostu
kraczą radośnie, znosząc jaja niespodzianki z młodym pokoleniem w środku.
Wyciągnęło spod ziemi krokusy, pierwiosnki i inne zielone
draństwo, które nie bacząc na nocne przymrozki…rozkwitło.
Zazieleniło też pąki drzew i krzewów…wiosna.
Z nieukrywaną radością wytknęłam nos przez okno, aby poczuć
wiosenną aurę.
Zaczęło świecić…Słońce
Cholera, ale mam brudne okno…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz