Mam duszę azjatycką z kropelką meksykańskiej fascynacji drugą stroną istnienia, fascynacji śmiercią.
Właśnie teraz, pod koniec października i na początku listopada budzi się mój prekolumbijski pierwiastek.
Dla Katolików jest to czas refleksji nad przemijaniem, czas wspomnienia bliskich, którzy przebywają w lepszym świecie, do którego i oni podążają. Dla mnie po części też. Żyję w tej kulturze i uczestniczę w jej obyczajowości. Ale dla mnie Święto Zmarłych nie jest smutne. Nie popadam w refleksję i zadumę zgodnie z nakazami kalendarza świąt.
Nie fascynuje mnie szczególne Halloween, chociaż nie stronię od symboliki i estetyki tego święta. Lubię dynie, kolor pomarańczowy, czarownice latające na miotłach i oczywiście czarne koty :) Zombie też w sumie lubię, chociaż bardzo nie estetycznie jedzą...cóż nikt nie jest doskonały...
Jeśli rzucimy okiem na obrzędy towarzyszące Śmierci w różnych kulturach, zauważymy całą masę obyczajów mniej lub bardziej dla nas szokujących, przy których grzmiący z oburzenia na pogańskie zwyczaje Kościół Katolicki i biegające, rozwrzeszczane dzieciaki, poprzebierane za mumie...to pesteczka.
Madagaskar, grupa etniczna Malagasowie, obyczaj : Famadihana.
Wielka rodzinna uroczystość, która ma na celu integrację żywych, oddanie czci zmarłym i uzyskanie ich błogosławieństwa do czasu następnego spotkania.
Uroczystości Famadihany odbywają się od czerwca do października, kiedy na Madagaskarze jest chłodniej, gdyż uroczystości polegają między innymi na wyciąganiu zmarłych z grobowców i wspólne z nimi świętowanie spotkania rodzinnego. Zmarli traktowani są z największym szacunkiem, owijani w nowe białe całuny i ponownie chowani. Uroczystości powtarzają się co około 5 lat i przypominają nasze wielkie rodzinne zgromadzenia np. z okazji wesela.
Filipiny, Sagada. Nietypowy obyczaj grzebania zmarłych. Trumny wieszane są na skałach. Naskalne cmentarze są wielką atrakcją turystyczną.
Przykładów nietypowych obyczajów funeralnych jest wiele.
Ale o tym napiszę przy innej okazji, bo moje zainteresowanie tymi nietypowymi zwyczajami raczej nie przeminie. A dzisiaj jeszcze słów kilka o Święcie Zmarłych.
Día de Muertos, meksykańskie święto o prekolumbijskich korzeniach mających ponad 3000 lat. Czas wspomnień, ale i czas radości, tańców, śpiewów i dobrego jedzenia.
Królują czaszki, szkielety i aksamitki, znane u nas jako rabaciane "śmierdziuchy". Podczas obchodów Dia de los Muertos rodziny i przyjaciele zmarłych spotykają się na cmentarzach, by bawić się i świętować i dawać swoją fizyczną obecność najbliższym, którzy odeszli. Przez kilka dni trwa radosna fiesta. Świętuje się wszędzie tam, gdzie wyemigrowali Meksykanie...najbliżej Krakowa - w Pradze. Symbolem Dia de los Muertos, najbardziej kojarzonym jest La Catrina / La Calavera Garbancera, personifikacja śmierci, stworzona przez Jose Guadelupe Posada na początku XX wieku.
Elegancka dama, a właściwie jej szkielet szykownie ubrany. Dzisiaj przedstawiana w wielu wariantach, zazwyczaj młodych dziewczyn z kwiatami we włosach i śladami rozkładu.
Śmierć ociepliła wizerunek.
Wolę to Święto postrzegać właśnie tak, radośnie, zajadając Pan de Muerto / Chleb Zmarłych, przypominający nasze słodkie drożdżowe ciasto i popijając kakao. W 2003 roku Święto to zostało wciągnięte na listę niematerialnego dziedzictwa UNESCO.
Jutro nie będę uprawiać grobingu. Z wiązanką świeżych chryzantem, światełkiem pamięci i ciepłymi myślami odwiedzę miejsca spoczynku tych, którzy tak naprawdę nigdy mnie nie opuścili. Bo w życiu coś się kończy, coś zaczyna...
Focie : handmade
http://blekitnyfotel.pl/a-moze-tak-dia-de-los-muertos/
https://taralinda.wordpress.com/2012/10/30/is-day-of-the-dead-morbid-and-other-myths-about-dia-de-los-muertos/