środa, 21 października 2015

Więc chodź, pomaluj mój świat...

W Herszcikowie poruszenie wielkie.
Naczelny herszcik, pomniejsi herszcikowie i zbójowie, chociaż niektórzy z nich w rzeczywistości rozmiarów są sułsznych, wymyślili Uroczystość.
Koncepcja Uroczystości rozwijała się w herszcikowych i zbójowych głowach, przyjmując różne kształty i procedury, z założeniem, że ma być pompa i parada i Wszyscy Święci i szabelka i raucik i rączka - rączka i buzi -buzi i pan w czarnej sukience, no może dwóch panów...a wszystko w blasku fleszy i cieniu kudłatych mikrofonów, jedynie słusznych mediów.
Uwielbiam takie akcje, gdzie punkt po punkcie, zgodnie z instrukcją, herszcikowe grono robi z siebie delikatnie mówiąc pośmiewisko.
Według jakiej instrukcji ?
Ano takiej, co to powstała za czasów zamierzchłej i smutnej ustrojowo powojennej historii Tego Miejsca na Ziemi, kiedy to ówczesna Wierchuszka podróżowała od zakładu pracy do zakładu pracy, odbywając Uroczystości całkiem podobne do tej, przez herszcików wymyślonej. Może główni bohaterowie, którzy mieli zostać uwiecznieni po wsze czasy, cechowali się nieco innym profilem psychologicznym, ale oprawa ta sama.
Ileż to razy dziecięciem będąc, słyszałam i widziałam co się wyrabiało aby takie Uroczystości przygotować. Jak się pucowało trasy przejazdów, jak się aranżowało idealistyczne gazetki naścienne, jak się uczono recytacji i pieśni pochwalnych, jak się malowało trawę na zielono...
Spoglądamy ze zgrozą i zażenowaniem na Kima, co się go kapitalizm i realizm nie ima...
Zapewniam, nie trzeba tak daleko wzrokiem sięgać.
Z Herszcikowa komunizm nie wylazł nigdy, przenigdy. Chociaż rok 1989 dawno przeminął, w Herszcikowie, lekko licząc jest jakiś 1971.
Przygotowania do Uroczystości wrą, a pacholęta przemieszczają się w tym syfie, zamiast lekcji słuchając odgłosów szlifowania ścian. Ścian głównego korytarza oczywiście, bo przecież w boczne zakamary Wszyscy Święci nie wlezą. A nie daj Panie do kibla, gdzie zamiast profesjonalnych plastikowych guzików do spuszczania wody w dolnopłuku, błękitem błyszczą zakrętki po wodzie mineralnej.
A swoją drogą ciekawa jestem przyczyn tego, z jakiego powodu całe to "malowanie trawy" odbywa się teraz, przed Uroczystością a nie w czasie dwumiesięcznej przerwy w pracy Herszcikowa. Sponsora na sześć puszek farby i worek gipsu nie było ? No chyba, że nie było z czego zapłacić panu Zdzisiowi za to szlifowanie ścian. Oj.

i zakamarki...



PS. Jak obiecałam..., żeby nie skłamać a prawdę powiedzieć. Błękit nakrętek na dolnopłuku powala.



5 komentarzy:

  1. fajne choć dla mnie zakrętki po mineralce robią największe błękity

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat dzisiaj nie byłam w tym miejscu. Jeśli się pojawię, spróbuję udokumentować, chyba, że pomocnik herszcika będzie szybszy i po tym tekście wymieni na oryginalne :D

      Usuń
  2. Ciekawam czy te zakrętki na łańcuszku dyndają :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaspokoję Twoją ciekawość :D
    Nie dyndają, są na "wcisk".

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwaga, wpis uzupełniony :) Są błękitne nakrętki !

    OdpowiedzUsuń