Jestem super zmotywowana działaniami tych wyższych, jak i tych bezpośrednich moich przełożonych. Dzisiaj mam jakieś mega nudne szkolenie o rzeczach dla każdego, kto siedzi w szkolnym biznesie, oczywistych. Ale szkolenie unijne...fiu, bździu, ach, och ! Statystyka się polepsza. Sztuka dla sztuki taka, wiec jeśli to ma być prognoza na nadchodzący rok szkolny, to rozwinę skrzydła, jak ten "orła cień".
Błe...takie stanowisko mam dzisiaj. Mam nadzieję, że to się jakoś zmieni i na lepsze, bo koniec końców najważniejszy jest uczeń i jego dobro.
A dzisiaj planuje pomidorówkę ze świeżych pomidorów. Gotowanie koi moje nerwy, pozwala złapać dystans i zapełnia głodne brzuszki. A tych u mnie nie brakuje.
Mam taki jeden, wiecznie pusty brzuszek. Brzuszek rodowodowy, maine coonowy brzuszek Ursusa.
Marzyłam o wielkim rozmiarowo, puchatym kocie, który by zapełnił pustkę po Bazylu...i pojawił się Ursus właśnie. Właściwie powinnam go nazwać Panem Odkurzaczem, ponieważ je WSZYSTKO i w ilościach porażających. Mały ma osiem miesięcy i waży osiem kilogramów ! Jak tak dalej będzie pochłaniał, to zimą zaprzęgnę go do sanek i będzie reniferkiem. Dzisiaj zje pomidorówkę. Poczęstuje go łyżką, bo jak nie, to awantura w domu gotowa. A awantur nie chcemy.
Wystarczy, że źle się dzieje w Amazonii, obozach dla uchodźców, polskim wymiarze sprawiedliwości...ale to oczywiście moje subiektywne zdanie.
Nasze maleństwo ośmiokilowe w różnych życiowych sytuacjach :)
Focie : handmade
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz