środa, 26 sierpnia 2015

PMS

Zbliża się czas radosny. W moim biznesie przychodzi regularnie, jak stymulowana hormonami miesiączka. Zawsze we wrześniu.
Świat Równoległy się uaktywnia. Tak i tym razem. Nie zaskoczył, niestety...firmuje się złociusim certyfikatem, kupionym w necie za parę stówek.
A może się czepiam i  to objaw PMS.







Focia : http://innemedium.pl/wiadomosc/nasz-wszechswiat-moze-sie-znajdowac-we-wnetrzu-czarnej-dziury

PS. Maryjko Oświęcimska, Twój ZAIKS

czwartek, 20 sierpnia 2015

Po prostu rak

Dużo się ostatnio dzieje w życiu moim, jak i najbliższych mi osób. Jednakże tu i teraz nie jest momentem na dokonywanie bilansu zysków i strat. Wiele rzeczy się toczy, inne dobiegają końca, a jeszcze inne zaskakują.
W moim domu pojawił się bardzo nieproszony gość, nowotwór albo jak kto woli rak. I żeby było jeszcze weselej, złośliwy...
Zrobiła mi ta wiadomość "jeb" na początku wakacji. Po okresie w zasadzie opadu szczęki i mentalnego ogłuszenia, zaczęłam znajdować się w nowej dla mojego domu sytuacji.
Świadomość. Świadomość tego, że już nie będzie tak samo, że będzie inaczej, że trzeba będzie przestawić parę rzeczy fizycznie na inne miejsca. I że trzeba będzie pozamiatać w mózgu.
Przetrawiłam temat w 90%. Te dziesięć pozostałych procentów pozostawiam sobie na nieznane.
Ale ja nie jestem ważna, chociaż po części ta walka mnie dotyczy. Ważny jest człowiek, któremu Świat okazuje wsparcie i pomoc. Który czuje się pełnowartościową osobą, a nie śmieciem wykopanym poza nawias ZUS i NFZ. I nie życzę nikomu źle, ale jeśli już ktoś z Was zostanie postawiony przez Los przed takim faktem, życzę takiego wsparcia, pozytywnej energii, czyli po prostu prawdziwej przyjaźni.



 http://www.ofeminin.pl/modne-dodatki/sposoby-wiazania-chust-d39255c482807.html

czwartek, 13 sierpnia 2015

3,2,1...Plaskate Łapy Pana Dziobaka

Plaskate Łapy Pana Dziobaka plaskają niecierpliwie przed wielkim entree :)
Jeszcze chwileczkę, jeszcze momencik, jak podśpiewywał Pies Pankracy. Planujemy z Panem Dziobakiem debiut po 20 sierpnia.
Do zobaczenia ! Plask, plask, plask...




Focia : wikipedia

...a tytułu nie wymyślę

Zdecydowanie nie jestem stworzona do takich upałów. Czacha dymi już od samego przebywania tu i teraz...a jeszcze tą czachą pracuję. Ogarnęłam kolejną prezentację dla wydawnictwa i tylko kawalątko malusi z następnej.
Nie mogę...nie dość, że ja nie wytrzymuję, to koty też nie wytrzymują. Bazyl, zazwyczaj milczący drze mordę i skarży się na upały. Nie ma dziwne, pochodź sobie człowieku w takim futrze.
Nawet moim bichirom dogrzewa w akwarium. W ramach handmade klimatyzacji, podaję im zamrożoną w butlach 1,5 l wodę. Na godzinkę pomaga i ryby chowają wtedy wywieszone z gorąca ozory / przenośnia /, chociaż to afrykańskie ryby - powinny wytrzymać.
Idę spać pod wentylator i chłodu życzę.





Focia by : http://www.antyk24.pl/ruski,wentylator,rocznik,1965_10_1_4_13244_0_0.html

wtorek, 11 sierpnia 2015

Konkursy, konkursy...

Upałom nie ma końca. Ufff, staram się pozytywnie myśleć resztkami nieściętego jeszcze mózgu. Musi być gorzej, żeby było lepiej. Tak sobie myślę, że ta formułka powtarzana od wieków całych, jak nie dłużej, jest dla mnie nieco irytująca...bo niby ile ma być tego gorzej, a ile tego lepiej. Czy to po sinusoidzie idzie co kilka lat w równych odstępach. Czy wszyscy mają po równo, czy to od Karmy zależy, czy co ?
Podejrzewam, że nie ogarnę tak do bólu egzystencjalnych pytań przy 37 C w cieniu.
Więc Alleluja i do przodu !
A tymczasem absurdów pod tytułem praca w sektorze publicznym ciąg dalszy. Kraków w konkursy na stanowiska bogaty, mam nadzieję tylko, że z zupełnie innym skutkiem te konkursy zostaną przeprowadzone, od tej cudownej wtopy Pewnego Cietrzewia i Ignoranta.
Że, rzeczoną instytucję, do której w trybie konkursowym mogłabym uderzać znam od lat i bacznie obserwuję z różnych względów, postanowiłam po prostu zapytać o parę rzeczy zanim złożę opasłą tekę dokumentacji. Tak mnie uczyli, jak masz pytanie, to pytaj...
Oj dowiedziałam się ja, że jeśli Miłościwy pobłogosławiłby mi i wygrałabym konkurs na Wymądrzającą Się Zza Biurka Panią w Szarym Kostiumiku, to :
  1. Nie będę mogła wykładać anatomii, którą kocham, lubię, szanuję.
  2. Koniec z wolnością wypowiedzi w postaci bloga, rysunków, artykułów o raku prostaty lub opowiadań dla dzieci.
A teraz coś co mnie najbardziej ubawiło, wszystko to mogłabym mieć za około 2400 PLN netto.
Cóż, jaki Kraj, takie cyrografy...

Focia : https://mistykabb.wordpress.com/2014/10/07/cyrograf/

sobota, 8 sierpnia 2015

Upał...

Trwająca fala upałów daje popalić każdemu. Nam człowiekom, ale i naturze. Moja natura w osobach trzech futrzastych, nieco wyliniałych na lato Przyjaciół poległa...spokojnie, zaległa najbardziej chłodne miejsca w domu i ogrodzie.
Rudy Chudy (Leon), wdrapała się na antresolę, gdzie wiatraczek wiatraczkuje i tylko łepetyna mu z tej antresoli nieco zwisła, gdy zakradałam się by zdobyć rzeczowy dowód w postaci zdjęcia. Tika okupywała betonową i zacienioną balkonową płytę, zaś Bazyl wlazł pod suszący się koc, jak do namiotu i był bardzo zaszokowany, gdy powiedziałam mu ile mamy na termometrze, w okolicach 9.00 rano.
Mnie tez grzeje obwody i zamiast pisać o kolejnych dopustach Miłosiernego, w postaci pasożytów i innego robactwa, rozwiązuję fejsbukowe psycholotesty, odkrywające przede mną zakamarki mojej duszy. Dowiedziałam się brutalnej i wypartej prawdy o sobie, a mianowicie, że jestem kolorem żółtym, smokiem jestem, a mój mózg jest w 75% męski. Poczułam się na tyle dowartościowana, że postanowiłam rozwiązać kolejny test, tym razem językowy -  z francuskiego, online w pewnym wydawnictwie. Dlaczego z francuskiego, z takiego powodu, że zamierzam - co mówię wprost, wyemigrować we francusko bądź flamandzkojęzyczne rejony Galaktyki, gdyż dziadostwo jakie się uprawia w Polsce w wielu dziedzinach lekko mnie frustruje. Może mam pecha i obracam się w takim zbuku, a w rzeczywistości  jest idealnie...cóż...o bytach równoległych już na blogu było.
Wracając jednak do testu z francuskiego, dzielnie odpowiedziałam na 50 pytań i wysłałam odpowiedzi do wydawnictwa. Jakież było moje zdziwienie, gdy poinformowano mnie, o fakcie, że prezentuję poziom B2 języka. Z francuskim, nie mam prawie kontaktu od dwudziestu lat z haczykiem. Prosty wniosek, moja droga Pani Profesor Jadwigo z Liceum - dziękuję i a bientôt à Varsovie !







Focie : handmade

wtorek, 4 sierpnia 2015

Szpejownia

Powiem Ci Narodzie, że likwidacja nieruchomości, to...ja pierdziu, jak mawiał Konieczko. Pęka mi kręgosłup od sprzątania, wyrzucania, katalogowania...Ale są też chwile troszkę bardziej nostalgiczne, gdy znajdujemy jakieś przedmioty, przywołujące wspomnienia. Różne wspomnienia. Lepsze i gorsze. Czasem ściśnie się gardziołko, a czasem z wielką radością dorzucam do palących się szpejów i nieaktualnych dokumentów swoje zeszyty z majcy. Nie cierpię majcy, no może z wyjątkiem geometrii - bo wg moich standardów to nie majca, tylko czysta fantazja i wyobraźnia przestrzenna. I logiki, bo to u mnie wrodzone i logiczne, że logiczne, więc nie majca.
Abstrahując od majcy, która wcale nie jest królową nauk, bo królowa jest jedna i nazywa się EWOLUCJA i to ona dała matematykom troszkę bardziej pofałdowane wnętrze czaszki, to ogrom gromadzonych przez jednostkę w ciągu życia przedmiotów jest przerażający. Około 90%tych przedmiotów idzie do kosza na śmieci albo, jeśli są użyteczne - wędrują do bliźnich. I po jaką cholerę toto gromadzić ?
Wyjątkiem są książki. Tutaj jestem totalnie bezkrytyczna i nie będę kwękać, że likwiduje rodzicielski księgozbiór, ogromny...w większości powędruje do szkolnej biblioteki. A tam znajdzie się na pewno ktoś, kto woli dzieje literatury światowej od majcy. Powiadam, dobry wybór :D







focia: handmade, szpejstwo dla mnie nieużyteczne

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Błąd Matrixa

A dzisiaj na luziku.
Wyjechałam ze Stołecznego Królewskiego Miasta Krakowa, aby odpocząć dni kilka i złapać dystans jak to określił El Presidente, od Matrixa i jego błędu (Matrixa oczywiście), w postaci uśmiechniętego miłego Starszego Pana w pasiastym garniturku.
Ale nic z tych rzeczy, żaden tam luzik.
Moje dziecię z ulubionej elitarnej grupy, przysłało mi taki oto link:
http://ulubione.blutu.pl/rak-jest-grzybem-uleczalnym-lekarstwo-w-zasiegu-reki/
 wątpiąc w istnienie rozumu u gatunku Homo s. i tęsknie spoglądając w niebo, w oczekiwaniu na asteroidę, która dupnie w tę planetkę, co spowoduje ostry reset.
A z drugiej strony mój Ukochany Małżonek zafundował mi wieczór z poezją :
Socjalistyczna maszynka
Myślicie, że sprawy załatwicie przy urnie?
Durnie!
Nie w kraju, gdzie jeden z drugim Matołem
Załatwia wszystko pod stołem
Mówisz, że ciebie to nie dotyczy?
A koperta dla dyra to się nie liczy
Za przyjęcie synalka do szkoły?
Cesarz jest goły!
I jeszcze działka dla ordynatora...
No tak, rozumiem, mamusia jest chora
Jakieś tam drobne za cofnięcie mandatu
Ukochanemu, rodzonemu bratu,
Bo coś tam dla ciebie załatwił w urzędzie
I tak się przędzie...
I tylko Józek jest poza machiną
Bo sam, uczciwie zbiera na wino...

I żeby mać, była to tylko fantazja literacka, nieprawdaż herszciku ?

PS.
Zielonooka, jak ja się cieszę, że tak cudownie rozpoznajesz absurdy...i jakże Ci z tego powodu współczuję...Im będziesz je bardziej zauważać, tym bardziej ... będą opadać.


focia : http://gallery.mobile9.com/f/2562760/

sobota, 1 sierpnia 2015

Uszko z dziurką

Sobotnie przedpołudnie spędziłam spacerując z Yanooshem uliczkami starego Krakowa, dziwiąc się nieodmiennie od lat dwudziestu, tłumom ludzi - tubylców i przyjezdnych. Znając swoją niechęć do tłumów, chciałabym sprawdzić swoje odczucia na 5th Avenue.
Tubylców w sobotnie przedpołudnie można odróżnić od turystów, po wielkich albo i niewielkich torbach, siatkach, reklamówkach wypełnionych świeżymi warzywami prosto z Kleparza, tego Starego rzecz jasna.
Turystom też się zdarza zaplątać na Kleparz i wtedy "look there ! fresh strawberrys !", OMG, real mushrooms. Are these mushrooms from your own forest ?", to na widok stoiska z prawdziwkami i podgrzybkami, zasłyszane kiedyś przy okazji zakupów.
Zakupy ok, ale nie dzisiaj.
Dzisiaj spacer, kawa mrożona, czarna jak smoła w zwyczajnej kafejce i piercing.
Jestem wielką fanką tatuażu, od zawsze. Mam parę, a następne czekają na realizację. I jeśli ktoś miałby jeszcze jakieś wątpliwości :D, lubuję się w "japończykach" i staram się nie wychodzić poza ten krąg kulturowy. Czy boli, jasne że boli. Zastrzyk w tyłek też boli i pobieranie krwi też. Ale według mnie warto pocierpieć. Ale dzisiaj zrealizowałam plany na uszko i wmontowałam tragusa.
Zdjęć nie wstawiam, pokażę jak się zagoi.





focia poglądowa by Google