wtorek, 4 sierpnia 2015

Szpejownia

Powiem Ci Narodzie, że likwidacja nieruchomości, to...ja pierdziu, jak mawiał Konieczko. Pęka mi kręgosłup od sprzątania, wyrzucania, katalogowania...Ale są też chwile troszkę bardziej nostalgiczne, gdy znajdujemy jakieś przedmioty, przywołujące wspomnienia. Różne wspomnienia. Lepsze i gorsze. Czasem ściśnie się gardziołko, a czasem z wielką radością dorzucam do palących się szpejów i nieaktualnych dokumentów swoje zeszyty z majcy. Nie cierpię majcy, no może z wyjątkiem geometrii - bo wg moich standardów to nie majca, tylko czysta fantazja i wyobraźnia przestrzenna. I logiki, bo to u mnie wrodzone i logiczne, że logiczne, więc nie majca.
Abstrahując od majcy, która wcale nie jest królową nauk, bo królowa jest jedna i nazywa się EWOLUCJA i to ona dała matematykom troszkę bardziej pofałdowane wnętrze czaszki, to ogrom gromadzonych przez jednostkę w ciągu życia przedmiotów jest przerażający. Około 90%tych przedmiotów idzie do kosza na śmieci albo, jeśli są użyteczne - wędrują do bliźnich. I po jaką cholerę toto gromadzić ?
Wyjątkiem są książki. Tutaj jestem totalnie bezkrytyczna i nie będę kwękać, że likwiduje rodzicielski księgozbiór, ogromny...w większości powędruje do szkolnej biblioteki. A tam znajdzie się na pewno ktoś, kto woli dzieje literatury światowej od majcy. Powiadam, dobry wybór :D







focia: handmade, szpejstwo dla mnie nieużyteczne

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz