Jak dobrze być
kotem, takim kotem, który ma swojego człowieka i o niebo lepiej niż
w starożytnym Egipcie. Pełna micha, spacery po ogrodzie, fotel w
charakterze drapaka, bo kto by tam ostrzył pazury na drapaku...phi
oraz rozmyślania o porządku Wszechrzeczy.
Każdy kot, który
nie musi walczyć o jedzenie i dom, a nawet wtedy kiedy musi jest
nieprzeciętnym obserwatorem, analitykiem i filozofem.
Mam ogromną
przyjemność obserwować te kudłate stwory i obracać się w
Filozoficznym Klubie odkąd pamiętam, starając się poznać i
zrozumieć o co chodzi...a przynajmniej uczyć się radości życia.
Stoicyzm koci
ujawnia się szczególnie, gdy ciepłe słoneczne promienie malują
świat za oknem i kocie futerka również, a ślepka mrużą się od
nadmiaru światła.
Trójka moich
filozofów zalega wtedy na piedestałku przy oknie.
Promienie słoneczne
zaraz meldują się na puchatych futerkach i złocą refleksami
firankowe cienie na ścianach, na mnie i na kocich uszach.
Jak dobrze być
kocim filozofem...z czerwonymi od słońca uszami...
Miauuuuu... Ale bym pofilozofowała z Bazylem na tym słońcu :)
OdpowiedzUsuńWprowadzaj plan w życie :D
Usuń