środa, 15 kwietnia 2015

Przyświeciło

Jak dobrze być kotem, takim kotem, który ma swojego człowieka i o niebo lepiej niż w starożytnym Egipcie. Pełna micha, spacery po ogrodzie, fotel w charakterze drapaka, bo kto by tam ostrzył pazury na drapaku...phi oraz rozmyślania o porządku Wszechrzeczy.
Każdy kot, który nie musi walczyć o jedzenie i dom, a nawet wtedy kiedy musi jest nieprzeciętnym obserwatorem, analitykiem i filozofem.
Mam ogromną przyjemność obserwować te kudłate stwory i obracać się w Filozoficznym Klubie odkąd pamiętam, starając się poznać i zrozumieć o co chodzi...a przynajmniej uczyć się radości życia.
Stoicyzm koci ujawnia się szczególnie, gdy ciepłe słoneczne promienie malują świat za oknem i kocie futerka również, a ślepka mrużą się od nadmiaru światła.
Trójka moich filozofów zalega wtedy na piedestałku przy oknie.
Promienie słoneczne zaraz meldują się na puchatych futerkach i złocą refleksami firankowe cienie na ścianach, na mnie i na kocich uszach.
Jak dobrze być kocim filozofem...z czerwonymi od słońca uszami...



2 komentarze:

  1. Miauuuuu... Ale bym pofilozofowała z Bazylem na tym słońcu :)

    OdpowiedzUsuń