Środek nocy. Wydawać by się mogło, że albo dopadła mnie bezsenność albo może jakieś bardziej romantyczne okoliczności.
Biorąc do analizy mój profil PSYCHOLogiczny, właściwie jest romantycznie. Skończyłam opracowanie o chorobach wirusowych, w tym oczywiście o moich ulubionych, eboli i ospie prawdziwej. Kto nie wie o czym mówię, niech poczyta to tu, to tam i uzupełni wiadomości. Zdradzę tylko, że szczepienie przeciw czarnej ospie nie jest obowiązkowe, bo WHO twierdzi, że zlikwidowano wirusa. Już widzę rozradowane pyski bioterrorystów. Nie mówię, że już natychmiast ale mówię, że gatunek Homo s. nie potrafi uczyć się na błędach, co w perspektywie pewnie da szansę ewolucyjną chociażby w miarę pojętnym głowonogom.
Dywagacje biologiczne zostawiam mojemu drugiemu blogowi "Plaskatym łapom Pana Dziobaka", z którym wystartuję niebawem.
A tak w ogóle to moje życie w roli żony muzyka jest wywrócone do góry kołami, gdyż ponieważ bardzo nie lubię spać jak mój rockman wraca po koncercie do domu, właśnie tak jak dzisiaj...więc czekam, pichcąc cośtam, żeby ciepłe zjadł jak przyjedzie. Poza tym, że o godzinie 01.10 a.m, to bez żadnych ekscesów, żadnych tam sex and drugs and..., tylko barszczyk czerwony z krokietem.
Jutro, właściwie dzisiaj runda z dżumą, tężcem i innym trądem...sielanka :D
Focia Yanoosha z wczoraj, projekt "Amela" Antka Krupy. Zdjątko made by "Folwark Stara Winiarnia" http://www.folwarkstarawiniarnia.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz