Kichałam jak wariatka od kilku dni. Aaaaapsik, smark, smark, aaaaaapsik ! Koty słuchające odgłosów, jakie wydawałam patrzyły wymownie po sobie i mnie omiatając przy okazji powłóczystymi ale i nieogarniającymi spojrzeniami.
- Głupia czy co? Najpierw kici, kici...chodź Bazylku na kolanka, a zaraz potem aaaapsik !
Zdurniała Pańcia do reszty, może trzeba jej dać naszych chrupek albo chociaż padliny wołowiny...albo ją chwyta kryzys wieku średniego...pfffffffff (foch).
Koty mają mnie w bliżej nieokreślonym miejscu, z nosa mi się leje, prochy na alergię nie pomagają.
I okazało się dzisiaj rano. Opryszczka, niech ją szlag ! Wylazła mi na nosie, który przypomina nowalijkowy kalafiorek. Zapomniałam już, że czasami tak mi się robi, gdy zaczynają się upały.
Bazylku, chodź na kolankaaaaaapsik !
*Zdjęcia opryszczki nie będzie, bo nie zasłużyła. Ale Bazylka, bardzo proszę :D
Pozdrawiam apsiiikowato, opryszczkowato :) Witamy w klubie bezradnych na wirusy cherlaków :)
OdpowiedzUsuńNo bardzo pięknie Ci dziękuję :D Jakby to była zima, to można by mnie pomylić z Rudolfem Czerwononosym.
OdpowiedzUsuń